Kiedy patrzy się w telewizji na konie galopujące po wielkich zielonych łąkach, często nie myśli się o tym, że są gdzieś w innym miejscu konie ktore takiego życia nie mają.
Tak bylo z naszą rudą klaczą odebraną z Cielętnika Przyszła na świat 6 lat temu zupełnie nieświadoma tego co może dać los. A ten nie był jej przychylny.
Jako młody koń trafiła w złe ręce…
W ręce kogoś dla kogo byla tylko przyszłym inkubatorem. Stojąc nad pustym żłobem, wpatrując się w każda postać czekala na coś… na cokolwiek…
Aż zdarzył się wypadek, ktory uczynil z niej kalekę…
Zlamała rzuchwę… a co zrobil zly czlowiek?
Nie, nie… Nie zadzwonił po lekarza by przyjechal i pomógł jej. Zostawił ją na pastwę losu… Bo albo się zrośnie albo koń padnie z glodu…
Ale Klaczka się nie poddała… Zlamanie się zroslo, ale nie tak jak powinno…
Trafila w końcu w dobre ręce Animalsów, ale to nie wszystko…
Nie moze jeśc jak normalny koń… Gdy inne konie stoją na łące i skubią trawę, ona z ogromnym wysiłkiem i bólem łapie pojedyńcze źdzbła trawy…
Tak samo w stajni, gdy wszystkie konie jedzą owies ona nie może… źle zrosnięta rzuchwa skutecznie uniemozliwia przeżuwanie…
I kobyłka cierpi… nie może przez to odpowiednio przybrać na wadze przez co jest slabsza i bardziej skazana na czlowieka.
Jedynym ratunkiem aby nie zniknęla nam w oczach są specjalne pasze które moze jeść po zmieszaniu z wodą…
Ale takie pasze są niestety bardzo drogie, w związku z tym prosimy w imieniu Otoz Animals i kobyłki o pomoc finansową aby dokonać zakupu niezbędnej
paszy, bo to jedyna szansa aby kobylka dalej z nami zostala…