Pamiętacie disneyowskie „Bambi”? I która postać się Wam najbardziej podobała? Bo, mnie Tuptuś – Tumper, malutki zajączek, nerwowo przytupujący tylną łapką. I nie dziwię się, ze najpiękniejszą ozdobą wielkanocnego stołu w naszej tradycji nie są baranek czy pisanki, ale właśnie zajączek wielkanocny! Taki miły, ciepły, sympatyczny, słodziak jeden wielki, nikomu nie wadzi, nikogo nie zje – normalnie cud natury! Gorzej, ze czasem sam staje się pokarmem, stąd wrodzona płochliwość, strzygące na wszystkie strony piękne uszy, rozbiegane oczka, czy nosek niuchający góra -dół, góra- -dół. Ciężkie życie mają takie „smaczne” zajączki czy króliki, a taką biedaczynę właśnie znaleźliśmy w lesie na Kaszubach. Na oko 20 cm, siedział sobie nieborak na środku leśnej drogi, szaraczek, skulony i ani wte ani wewte. Co robić? Zona wzięła sierotę na ręce, wygląda ze cały, łapki cale w śniegu, ale on ma już dość! Nie ucieka, nie walczy, całą swoją osóbką krzyczy dość, nie dam rady… Obeszliśmy ślady jego małych stópek na śniegu, może się zgubił, może odnajdziemy rodzinną norkę… ale nic z tego, tropy tworzyły półkola raz w górę, raz w dół drogi aż doszły do podmokłych terenów nieopodal jeziora, gdzie było dużo rożnych śladów innych leśnych Zwierząt. I tak skończyliśmy z tropicielstwem. Ewa zadzwoniła do Ani spod Pasłęka, prowadzącej przytulisko dla takich właśnie leśnych sierot i dowiedziała się, ze nie jest rzadkością w obliczu srogiej, długiej zimy porzucanie przez matki-zajęczyce swojego potomstwa, którego nie są w stanie wykarmić. Smutne, bezwzględne, prawdziwe… Ale w nas nie ma zgody na takie postanowienia natury.. I jak możemy to się jej sprzeciwiamy –np. od wielu lat nie jemy zwierząt. W tej sytuacji nie pozostało nam nic innego, jak wziąć tego maluszka i dać mu szansę na życie. Tylko, czy potrafimy? Na razie baraszkuje sobie w sianku, żona karmi go przez smoczek, specjalistycznym mlekiem dla młodych kociąt, apetyt ma, dudla to mleczko aż miło i do tego rozkosznie niucha tym swoim malutkim noskiem! Ale, ale, już go kochamy, już się przyzwyczailiśmy do małego wnusia (cierpimy jak na razie na brak takowego), a rozsądek każe się rozstać i to lepiej prędzej niż późnej, Nie wiemy jeszcze, czy ma szanse na powrót do swojej rzeczywistości, czy tez spędzi życie u Ani pod Pasłękiem razem z innymi uratowanymi zwierzakami. Nawet nie wiemy, czy to chłopczyk, czy dziewczynka, a przecież musimy nadać mu imię, chętnie wsłuchamy się w jakieś pocieszne propozycje, sugestie… I tak tydzień przed świętami mięliśmy taki symboliczny Zwiastun Wielkiej Nocy, a jak jeszcze dzisiaj rano usłyszałem, ze nowy papież Franciszek zaapelował do katolików o Wegetariańską Wielkanoc to, choć na chwile serce me rośnie
Miłych, bezkrwawych Świat !
Wojciech Gebert
p.s. Z tym papieżem to nie tak do końca, po prostu włoscy ekolodzy powołując się na papieskie słowa o poszanowaniu stworzenia wpadli na pomysł Wegetariańskich Święta, ale czyż moja wersja nie jest bardziej budująca, a nóż widelec kiedyś …
[ wojciechgebert@wp.pl]