Trudno nawet opisać jego stan, cierpienie i nieszczęście jakiego doznał. Potwornie zaniedbany, zagłodzony i wycieńczony, trafił pod naszą opiekę w deszczowy, zimny dzień, gdy praktycznie bez sił wtaczał się pod jadące na drodze samochody. Zwierzę obwiązane było sznurkiem, który został przegryziony, jego wystające żebra, wycieńczenie i wystający wręcz kręgosłup, pozwala nam przypuszczać, że ktoś mógł przywiązać i porzucić psa w ustronnym miejscu. To jednak nie wszystko. Piesek intensywnie wylizywał sobie ogonek, ale ponieważ sierść miał tak gęstą i sfilcowaną, to początkowo nie mogliśmy niczego dostrzec. Zabraliśmy Peru do lecznicy „Błonie”, gdzie lekarz weterynarii, Pani Monika, bardzo starannie obejrzała pieska, po czym rozpoczęły się poszukiwania powodu ogromnego cierpienia zwierzęcia. Larwy much oblegały głębokie rany ogona, oraz sporą część grzbietu. Wygolono więc sfilcowaną sierść aż do granicy żeber, które po tym zabiegu pokazały swój niesamowicie smutny widok. Po pięciu godzinach udało się oczyścić i opatrzyć rany. Jest też szansa, że uratujemy ogonek Peru. Oczywiście larwy much, zjadając martwą tkankę w pewnym sensie pomogły psiakowi, ponieważ nie doszło do zakażenia, ale mimo wszystko drążąc w jego ciele musiały okropnie go męczyć. Peru otrzymał kroplówkę i odpowiednie leki, które mamy nadzieję, że wkrótce przyniosą efekty. Wykonano też badania krwi. Już po pierwszych zabiegach widać było u psa ogromną ulgę. Obecnie piesek wymaga intensywnej opieki, antybiotyków, zmiany opatrunków, dezynfekcji ran, co jest niestety bolesne, ale Peru znosi je bardzo dzielnie. Ponadto wymaga odpowiedniego odżywienia, specjalistycznej karmy, najlepiej Gastro Intestinal, ale także gotowanego mięska. Jednak przede wszystkim potrzebuje dużo miłości. To niesamowicie łagodny i dobry psiak. Nawet podczas bolesnej zmiany opatrunku, nigdy nie próbował nikogo ugryźć, czy zawarczeć, po prostu wtula się w człowieka, popiskuje, a po wszystkim patrzy na nas takimi oczami, jakby chciał powiedzieć… „wybaczam wam ludzie”. Obserwując Peru, jesteśmy pewni, że jego życie zawsze było udręką. W pomieszczeniu jeśli tylko nie śpi (a śpi bardzo dużo), wciąż chodzi w kółko, co jest typowym zachowaniem „psa łańcuchowego”.
Peru ma kilkanaście lat. Jego życie jest już u schyłku… Czy znajdzie się ktoś, kogo jego los wzruszy na tyle, by mógł pokochać tego nieszczęśliwego psa? Czy znajdzie się ktoś, dzięki komu Peru odkryje czym może być szczęście, bezpieczeństwo, miłość człowieka, ciepły kąt i błogi spokój? Czy też do końca pozostanie w schronisku, gdzie odejdzie zapomniany przez świat, w pogłębiającym się smutku i samotności?
Pomóżcie nam ratować jego zdrowie, jego życie i jego przyszłość..
Bardzo prosimy o kontakt osoby, które zechciałyby adoptować pieska. Jeśli ktoś zechce mu pomóc w inny sposób, to może zakupić dla niego karmę Gastro Intestinal, świeże kurczaki mrożone, materiały opatrunkowe, podkłady. Można też opłacić jego wizytę w lecznicy, lub po prostu poszukać w domu niepotrzebnych kołder, czystych kocy, byśmy mogli wymieniać psiakowi jego posłanie dopóki nie odzyska pełni sił. Można też zawsze wpłacić dowolny datek na nasze konto z dopiskiem ” dla pieska Peru”. Za każdą formę pomocy serdecznie dziękujemy.
Numer konta: PKO BP SA O/ Oświęcim 73 1020 2384 0000 9502 0091 8698
Adres pod który można wysłać paczuszkę dla pieska: Schronisko dla bezdomnych zwierząt, ul. Kamieniec (bez numeru), 32-600 Oświęcim