Previous slide
Next slide
Previous slide
Next slide
Previous slide
Next slide

OŚWIADCZENIE ORGANIZACJI OCHRONY ZWIERZAT PO BLOKADZIE DROGI DO MORSKIEGO OKA

Brutalne zachowanie fiakrów na drodze do Morskiego Oka doprowadziło do tragedii. Jeden z protestujących na trasie członków OTOZ Animals trafił do szpitala z połamaną twarzoczaszką.

Organizacje ochrony zwierząt mówią jednym głosem: “Jesteśmy zbulwersowani brutalnym zachowaniem fiakrów, którzy pokojową demonstrację próbowali rozjechać wozami konnymi, narażając zdrowie i życie protestujących. Protestujący, którzy  siedzieli na asfalcie, blokując przestępstwo znęcania się nad zwierzętami ładunkiem przekraczającym siłę koni o niemal tonę, zostali zaatakowani przez fiakrów. Tylko cudem rozpędzony fasiong, ważący około 1800 kg i dwa konie o łącznej wadze około 1300 kg, nie spowodowały niczyjej śmierci. Fiakrzy celowo wpędzili w siedzących na asfalcie ludzi dwa wozy. Konie nie chciały iść, zapierały się, stawały dęba. Fiakrzy ciągnęli je za ogłowie prosto w siedzących na drodze protestujących. Trudno uwierzyć, że nie wiedzieli, że może to spowodować nawet utratę zdrowia lub życia protestujących. Blokada fasiongów to był naszym zdaniem tak zwany stan wyższej konieczności – każdy obywatel w miarę swoich możliwości, powinien przeciwdziałać popełninaniu przestępstwa, co starali się zrobić protestujący. ” – piszą we wspólnym oświadczeniu Fundacja Viva, OTOZ Animals, Przystań Ocalenie, TTOZ, Fundacja Pegasus, Komitet Pomocy dla Zwierząt.

W trakcie tego zdarzenia jeden z inspektorów OTOZ Animals został pobity przez trzech mężczyzn. Rannego odwieziono do szpitala w Zakopanem. Ma on połamaną szczękę z licznymi odłamkami. Kolejne badania wyjaśnią dopiero, czy nie trzeba ich będzie usunąć chirurgicznie. Wielu innych działaczy ochrony praw zwierząt zostało poturbowanych. Fiakrzy bili i szarpali również kobiety, co doskonale widać na filmach opublikowanych w mediach. Beata Czerska, prezes TTOZ została zaatakowana metalowym podestem do siedzenia.

– Fiakrzy, a za nimi policja i UG w Bukowinie Tatrzańskiej powtarzają, że nasza manifestacja była nielegalna – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva – To kłamstwo. Osobiście zgłosiłam zgromadzenie publiczne w Urzędzie Gminy w Bukowinie Tarzańskiej, na terenie której leży droga do Morskiego Oka. Nieprawdą jest to, że zablokowaliśmy drogę. Turyści mogli swobodnie przechodzić. Przepuściliśmy również wszystkie samochody, które chciały wyjechać na górę. Zablokowaliśmy tylko fasiongi. Nie chcieliśmy dopuścić do znęcania się nad końmi. Z badań realnych przeciążeń wynika, że konie ciągną o prawie tonę za dużo. A to, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt jest przestępstwo. 

– W ciągu kilku najbliższych dni złożymy do prokuratury szereg zawiadomień, dotyczących niedzielnych wydarzeń – mówi Cezary Wyszyński, prezes Fundacji Viva – Będą to zawiadomienia o pobiciach, narażenia na utratę zdrowia lub życia, kradzieży mienia znacznej wartości, znęcania się nad końmi poprzez zmuszanie ich do wejścia w siedzacych na asfalcie ludzi – wylicza. Organizacje ochrony zwierząt cały protest dokładnie dokumentowały. – Posiadamy nagrania i zdjęcia, które będą dowodami w sprawach – mówi adwokat Katarzyna Topczewska, pełnomocnik Fundacji Viva, która była obecna na miejscu protestu – Powiadomimy również prokuraturę o niedopełnieniu obowiązków przez policjantów, którzy nie zapobiegli atakowi na pokojową manifestację. W czasie, kiedy wozy konne wjechały w protestujących policjanci stali 100 metrów dalej i nie reagowali na agresję – dodaje.

Ewa Gebert, prezes OTOZ Animals, podkreśla, że jej organizacja będzie nadal kontynuować działania, mające na celu zakończenie dramatu koni w Tatrach. Takie stanowisko prezentują wszystkie organizacje ochrony zwierząt w Polsce. – O sprawie koni z Morskiego Oka informujemy lokalne władze od kilku lat – mówi Dominik Nawa z Przystani Ocalenie – Jednak ich sytuacja wciąż się nie zmienia. Najwyższy czas coś zmienić – podkreśla.

Organizacje ochrony zwierząt powiadomiły prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad końmi na tej trasie. Wezwanie do zatrzymania transportu otrzymał również starosta tatrzański. Do dziś nie podjęto działań, aby temu procederowi zapobiec. Dzisiejszy protest był pierwszą próbą zatrzymania transportu. Organizacje podkreślają, że nie ostatnią.